piątek, 15 listopada 2013
Martwe jezioro OLGA RUDNICKA
Tak właśnie zastanawiam się, czy opisać książki Olgi Rudnickiej w jednym poście czy może na każdą książkę poświęcić post osobny... hmm... i myślę sobie, że druga opcja jest zdecydowanie lepsza, bo docenia kunszt pisarski autorki, a jest co doceniać. Dodam, że autorka bardzo młoda, dziewczę prawie, rocznik '88 :) Jej książki to dowcipne kryminały, które trzymają w napięciu, mają świetnie rozbudowane postaci, wątek śledztwa jest zawsze dopracowany, czasem przypomina młodą Joannę Chmielewską. I nie ma co kryć, jestem zdeklarowaną fanką Rudnickiej :) Dziś opiszę pierwszą książkę Olgi, czyli "Martwe jezioro". Beata, młoda niezależna singielka, dostaje zaproszenie na ślub siostry, który ma się odbyć już za tydzień. Wywołuje to u Beaty niechęć. Nigdy nie czuła się związana z rodziną, przypuszcza nawet, że nie łączą ją z nią więzy krwi. Postanawia wynająć detektywa, który owszem, wyjaśnia pewne tajemnice rodzinne, ale niestety nie wszystkie. Oczywiście wątek kryminalny jest wątkiem głównym, ale pojawia się też romans, za sprawą roztrzepanej Uli, przyjaciółki Beaty, która usilnie stara się wyswatać główną bohaterkę z Jackiem- swoim bratem. Książkę czyta się świetnie, do tego szybko i z ciekawością. Połączenie kryminału, romansu i ciętego humoru, jak zwykle u Rudnickiej. Ma dziewczyna talent, ojjj ma :) Książka na jeden wieczór, bo czyta się ją bardzo szybko, jest intrygująca i bardzo dojrzale napisana, ma w sobie tajemnicę, magię, dowcip zabarwiony ironicznie, dobre dialogi. Ja nie mogłam się od niej oderwać :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz