niedziela, 23 lutego 2014

Mężczyzna od poniedziałku do piątku ALICE PETERSON

       
 
       Związek Gilly Brown po czterech latach kończy się... na dwa tygodnie przed ślubem. Dzięki grupie psiarzy, do której dziewczyna należy, staje na nogi. Ponieważ jej sytuacja finansowa nie wygląda najlepiej, po wnikliwych poszukiwaniach w internecie, trafia na stronę, gdzie można znaleźć chętnych do wynajęcia pokoju od poniedziałku do piątku. Tym sposobem trafia na Jacka Bakera, przystojniaka, który jest producentem reality show. Od tej pory, przez pięć dni w tygodniu Jack i Gilly mieszkają razem. Jack od razu przypadł do gustu przyjaciołom i rodzinie bohaterki, jedynie nowo poznany członek grupy psiarzy, Guy, jest przeciwko Jackowi. Z jakich powodów? Jaką tajemnicę skrywa Jack? Jak zakończy się ta historia? Czy Gill odnajdzie miłość?
       Ogromnym plusem książki jest postać głównej bohaterki, Gilly. Trzydziestopięcioletnia kobieta, pomimo przeżyć z okresu dzieciństwa, które miały bardzo duży wpływ na nią oraz jej brata bliźniaka i młodszą siostrę, pomimo trudnego rozstania z Edem, jest nadal uśmiechniętą, ciepłą osobą. Taką, jaką sama chciałabym mieć w gronie swoich znajomych.
       Zabawna, ciepła opowieść o zaufaniu, przyjaźni, wpływie rodziny na nasze dorosłe życie oraz metodach radzenia sobie z samotnością. To kolejna książka, która udowadnia, że człowiek nie jest stworzony do tego, żeby żyć samotnie.


"Mężczyzna od poniedziałku do piątku" Alice Peterson, Wydawnictwo Replika, 2014 

                                         

Rozkosze nocy SYLVIA DAY





      Nie zachwyciła mnie ta książka zupełnie, powiem nawet, że momentami zniesmaczyła.
      Autorka pokazuje nam świat z pogranicza marzeń sennych, fantastyki i jawy. Lyssa Bates, lekarz weterynarii, od dawna ma problemy ze snem, długoletnie leczenie nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Kiedy w jej sennym marzeniu pojawia się kapitan Mistrzów Miecza Aidan Cross, który walczy z Koszmarami i spełnia najskrytsze marzenia erotyczne kobiet, wszystko zaczyna się zmieniać. Wzajemna fascynacja, niesamowite doznania erotyczne oraz rodzące się uczucie mają wyzwolić Lyssę z ciemności, jaką jest otoczona. 

     Książka podzielona jest na dwa światy – Zmierzchu, gdzie żyją Strażnicy Snów oraz realny. Przepowiednia o Kluczu, który ma otwierać magiczne Wrota jest motorem powieści. I właściwie sama fabuła ma potencjał, ale niestety psują ją wulgaryzmy, które zdarzają się zbyt często w scenach erotycznych. Myślę, że książka z pewnością spodoba się fanom innego erotyka „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, ja jednak wolę literaturę zdecydowanie bardziej subtelną.


Recenzja napisana dla Książki zamiast Kwiatka.
"Rozkosze nocy" Sylvia Day, Wydawnictwo Akurat, 2013

Namaluj mi słońce GABRIELA GARGAŚ







      Sabina jest przyjacielem do wynajęcia. Absolutnie nie ma tu mowy o jakimkolwiek podtekście erotycznym. Jeśli ktoś potrzebuje porozmawiać, napić się z drugą osobą kawy, wypłakać na czyimś ramieniu, wtedy dzwoni do Sabiny. Prywatnie 35-letnia singielka, nie do końca z tego zadowolona.
      Pewnego dnia, kiedy podczas przerwy w pracy Sabina wychodzi do parku, spotyka siedmioletnią Marysię. Mimo początkowej niechęci ze strony kobiety, zaprzyjaźniają się. Dziewczynka wychowuje się bez matki, która z niewyjaśnionych przyczyn zostawiła ją. O przyczynach dowiemy się pod koniec książki. Oczywiście do Marysi jest też jej tata, zabójczo przystojny lekkoduch, który traktuje kobiety przedmiotowo. Tata Marysi, Maks, jest nie tylko męski, ale i bogaty, z przeszłością i trudnym dzieciństwem.
      Powoli między dwojgiem dorosłych rodzi się uczucie, przed którym oboje się bronią. Już w połowie książki wiadomo, że nie będą jednak przed sobą uciekać. Żeby uatrakcyjnić powieść, pisarka włącza wątek matki Marysi, olśniewająco pięknej Magdy, której postać zupełnie mnie nie przekonuje. Magda, z powodu zachorowania na ziarnicę w wieku 19-stu lat, wycofuje się z życia. Powraca raz na jakiś czas, wtedy, kiedy dochodzi do remisji choroby, żeby zasiać zamęt i znika. Wie, że Maks ją kocha do szaleństwa, ale przez lata nie informuje go o swojej chorobie. Trochę to dla mnie niezrozumiałe. No i postać Marysi, która jako siedmioletnie dziecko, interesuje się np. II wojną światową (?), a mądrości, które prezentuje są na poziomie nastolatki.
      Fabuła z pomysłem, ale jednak brak mi większego zaangażowania autorki w napisanie powieści. Ilość kłopotów i przeżyć, których doświadczają wszyscy bohaterowie obecnie bądź w przeszłości jest ogromna i myślę, że nazbyt duża, bo potraktowane są one trochę „po łebkach”, tzn. krótki opis wydarzenia i pędzimy dalej. Moje subiektywne odczucia są takie, że powieść nie jest w żaden sposób charakterystyczna, nie wzbudziła we mnie takich emocji, jakich oczekiwałam po bardzo dobrych recenzjach. Książka nie jest, niestety pozbawiona błędów. Mąż Alicji raz jest mężczyzną wysokim, by na kolejnej stronie być średniego wzrostu. Maks, umawiając się z Sabiną na osiemnastą, jest u niej punktualnie o dwunastej, żeby o dwudziestej pierwszej być w wesołym miasteczku... No i korekta, która pozostawia bardzo wiele do życzenia, a im bliżej końca tym coraz gorzej. Szkoda, bo literówki, mnie osobiście w takiej ilości, bardzo przeszkadzają w czytaniu.
      Nie jestem tą książką w żaden sposób poruszona, nie angażowałam się w życie bohaterów, nie wyniosłam z niej nic, poza tym, że temat został potraktowany przez Gargaś po macoszemu. Oczywiście polecam, aby każdy sam wyrobił sobie własne zdanie na temat powieści, gdyż moja ocena jest subiektywnym odbiorem.



"Namaluj mi słońce" Gabriela Gargaś, Wydawnictwo Feeria, 2014

sobota, 22 lutego 2014

Szmaragdowa tablica CARLA MONTERO





              W 1492 roku Giorgio z Castelfranco rozpoczyna pracę nad obrazem. Wyjątkowym obrazem, gdyż oprócz walorów estetycznych, ma on być zaszyfrowaną wiadomością, która odczytana i wykorzystana, może pomóc w zawładnięciu całym światem.
    Prusy Wschodnie, 1941 roku. W ręce Adolfa Hitlera trafia pismo informujące, że badacze z Einsatzstab Reichsleiter Rosenberg znaleźli u żydowskiej rodziny dokument z XV wieku. Zaciekawiony Hitler natychmiast postanawia skontaktować się z Himmlerem. Obaj są koneserami sztuki, uwielbiają otaczać się obrazami, rzeźbami oraz innymi cennymi przedmiotami, bez względu na to, w jaki sposób je zdobędą.
Himmler, na mocy rozkazu samego Hitlera, rozpoczyna nową misję, której celem jest znalezienie obrazu Giorgionego „Astrolog”, do której przydziela Sturmbannfuhrera Georga von Bergheima. Jedyne co wiadomo, to podejrzenie, że obraz, jeśli w ogóle istnieje,  od pokoleń może znajdować się pod opieką żydowskiej rodziny o nazwisku Bauer. Georg, doktor historii sztuki, rozpoczyna rozmowy z Bauerami. Niespodziewanie dla siebie samego, zaczyna być pod wielkim urokiem córki Bauera, Sarah.
    Madryt, XXI wiek. Ana Garcia-Brest, doktor historii sztuki, otrzymuje od swojego narzeczonego, niemieckiego biznesmena Konrada Kollera list, którego autorem jest Georg von Bergheim. Georg pisze w nim, że właśnie rozpoczyna misję, której celem jest odnalezienie obrazu „Astrolog”.
Konrad, pasjonat sztuki, oczekuje od Any, że postara się znaleźć tajemniczy obraz. Ana wyjeżdża do Paryża, gdzie urywa się ślad „Astrologa”. Zwraca się o pomoc do doktora Alaina Arnouxa, wykładowcy i dyrektora Katedry Historii Sztuki Współczesnej na Sorbonie, który również jest odpowiedzialny za archiwum Einsatzstab Reichsleiter Rosenberg.
    I tak oto zaczyna się przepiękna historia, której łącznikiem jest tajemniczy „Astrolog” oraz szmaragdowa tablica. Czy obraz uda się odnaleźć, czy on w ogóle istnieje? Czy zauroczenie nazisty żydowską kobietą w czasie II wojny światowej ma szansę na szczęście? Czy Ana wraz z doktorem Arnoux odnajdą płótno? Jakie jeszcze tajemnice zostaną odsłonięte podczas tych poszukiwań? Na te pytania znajdziecie odpowiedzi w „Szmaragdowej tablicy” Carli Montero.
    Mimo, iż moje początki z tą książką wcale nie należały do łatwych, a i podczas czytania nie raz miałam chwile znudzenia, to odkładając tę książkę na bok, bardzo szybko do niej wracałam. Tajemnica, którą osnuty jest „Astrolog” przyciąga jak magnes. Książka do samego końca trzyma w lekkim napięciu, rozwiązanie zagadki wcale nie jest takie oczywiste, co powoduje, że książka jest naprawdę warta polecenia. Co też niniejszym czynię, życząc wszystkim tak niesamowitych wrażeń, jakie targały mną podczas czytania. 



"Szmaragdowa tablica" Carla Montero, Dom Wydawniczy Rebis, 2013 

wtorek, 11 lutego 2014

Szczęśliwy pech IWONA BANACH




         Regi postanawia spędzić trzy miesiące na pisaniu książki swojego życia. Za namową matki opłaca pobyt w domu Rafała, gdzie cisza i spokój przeplata się ze spokojem i ciszą. Oczywiście do czasu jej przyjazdu, bo Reginalda Kozłowska to tykająca bomba, która wybucha w najmniej spodziewanej chwili. Cała historia kręci się wokół tajemniczego skarbu, o którym przed śmiercią opowiadał dziadek właściciela domu, a któremu on sam nie wierzył twierdząc, że był niespełna rozumu. Fabuła książki jest dość prosto skonstruowana i właściwie od początku możemy się spodziewać, że tych dwoje w końcu będzie razem. Ilość wypadków, które są dziełem Regi bądź takim, którym ona sama ulega, wylewa się z książki.             W pewnym momencie miałam wrażenie, że jest ich ciut za dużo i powoli zaczynałam się męczyć, że znów coś zaczyna się dziać, niejednokrotnie też miałam wrażenie, że to jest zwyczajnie niemożliwe, żeby się wydarzyło w rzeczywistości. Ponieważ jest to jednak fikcja literacka, absolutnie nie przekreślam tej powieści, bo to pozycja, gdzie w trakcie czytania, śmiech będzie towarzyszył nie raz i nie dwa razy. No i trzeba przyznać, że pani Iwona Banach operuje słowem doskonale, wszystko jest przemyślane, a całość świadczy o nieprzeciętnej wyobraźni i inteligencji pisarki.
 

"Szczęśliwy pech" Iwona Banach, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2013

niedziela, 2 lutego 2014

Miłość z jasnego nieba KRYSTYNA MIREK premiera 5 lutego 2014




      „Miłość wymaga zaufania. Jeżeli ma być prawdziwa, trzeba się otworzyć i wpuścić drugą osobę bardzo głęboko we własne życie. Można dzięki temu bardzo wiele zyskać, ale tyleż samo stracić. Dlatego ludzie, którzy się boją, nie potrafią naprawdę kochać.” *

     Angelika po dwunastu latach przyjeżdża na kilka dni do Krakowa, rodzinnego miasta. Przyjeżdża służbowo, jako przedstawiciel monachijskiej firmy, aby podpisać kontrakt z firmą informatyczną. Jak wiele ją ta podróż kosztuje, wie tylko ona, bo to właśnie tu, w Krakowie, mijało jej nieciekawe dzieciństwo, tu zostawiła swoje rodzeństwo, chcąc skorzystać z szansy na lepsze życie. Dziś jest kobietą sukcesu, który wypracowała sobie sama, zamykając bardzo szczelnie drzwi do przeszłości.
    Właścicielem firmy informatycznej jest Daniel, młody i przebojowy mężczyzna, pożeracz kobiecych serc, ukochany jedynak własnych rodziców. On również sam doszedł w życiu do wszystkiego, ale jego przeszłość jest zupełnie inna niż Angeliki. Kiedy ona była pozbawiona zupełnie opieki, on cierpiał na nadopiekuńczość ze strony matki. Już jako dziecko bardzo go to uwierało, więc dość szybko zaczął buntować się i stał się niezależny.
     Tych dwoje za wszelką cenę i wszelkimi możliwymi sposobami będzie walczyć o podpisanie kontraktu korzystnego tylko dla jednej ze stron. Kto wygra? Tego nie zdradzę. Zdradzę za to, że będzie pięknie. Urzekła mnie bardzo ta historia i ugruntowała mnie w przeświadczeniu, że człowiek nie umie żyć bez miłości. Już od pierwszych chwil potrzebujemy uczucia, to ono daje siłę i wiarę we własne możliwości. To dzięki miłości rodziców mamy szansę być w przyszłości dobrymi, otwartymi dorosłymi. Dzięki miłości w życiu dorosłym mamy szansę na spokój, spełnienie, szczęście. Pani Krystyna Mirek przepięknie pokazała magię budzącego się uczucia, tę niepowtarzalną atmosferę i emocje wirujące wokół tych, którym właśnie udało się odnaleźć.  

* cytat pochodzi z książki


"Miłość z jasnego nieba" Krystyna Mirek, Wydawnictwo Feeria, 2014