Tommy Cordell,
wokalista i gitarzysta popularnej grupy Semtex, korzysta z życia i
sławy maksymalnie, jak przystało na prawdziwą amerykańską
gwiazdę rock'a. Kobiety, alkohol, narkotyki, imprezy do białego
rana. Jest nie tylko zdolny, ale i przystojny, pewny siebie,
pracowity oraz porywczy, czyli ma wszystkie cechy, żeby mógł
spełnić się jego american dream. Ma też swoją przeszłość,
która nie była łatwa, która odcisnęła swoje piętno na nim i
nie pozwala o sobie zapomnieć, mimo wielu prób z jego strony.
Kathrina Rusell,
matka pięcioletniego Jimmy'ego, pisze teksty piosenek dla grupy
Semtex. Drobna, spokojna, mieszkająca w Mieście Aniołów wraz z
siostrą, Amelie. Kati również ucieka przed swoją przeszłością,
przed koszmarami, o których nie pozwala jej zapomnieć choroba
dziecka.
Tych dwoje, tak
zupełnie innych, na pozór nie pasujących do siebie zupełnie ludzi
zakochuje się w sobie. Ich miłość jest elektryzująca w każdej
sferze i na każdym etapie. Ich namiętność jest nieokiełznana,
zazdrość wybuchowa, a potrzeba stałego kontaktu jak narkotyk. Żyją
w świecie kamer, błysku fleszy, wszechobecnych paparazzi, którzy
nie zawahają się wyciągnąć najciemniejszą, najbardziej brudną
historię z ich życia. Czy w takim świecie jest w ogóle możliwe
normalne, spokojne życie? Czy Tommy i Kati będą potrafili przejść
razem przez wszystkie kłopoty, które czają się w brudnym świecie?
Agnieszka
Lingas-Łoniewska uznanie zdobyła już wiele lat temu, ale mnie
jakoś nie było po drodze do zapoznania się z Jej twórczością.
„Brudny świat” był pierwszą powieścią, którą przeczytałam
i zdecydowanie się nie zawiodłam. Sposób, w jaki autorka potrafi
porwać czytelnika jest naprawdę oszałamiający. Wykreowani
bohaterowie są jakby realni, ich świat wciąga, a cała opowieść
ma w sobie coś magicznego. Tak jak Tommy, pod wpływem wydarzeń,
zatraca się w świecie narkotyków i alkoholu, tak i ja zatraciłam
się w tej powieści.
Ogromnym plusem
„Brudnego świata” jest narracja w pierwszej osobie. Wszystkie
wydarzenia opisywane są równocześnie przez Tommy'ego i Kati,
dzięki czemu mamy możliwość spojrzenia na konkretne wydarzenie
czy sytuację w dwóch stron. Jak bardzo my, kobiety, różnimy się
od mężczyzn w sposobie myślenia i postrzegania tych samych spraw.
No i zakończenie... zaskakujące, niespodziewane zupełnie.
Przyznam, że wzruszenie odebrało mi na chwilę zdolność
wypowiedzenia choćby jednego słowa i nie ukrywam, że pierwsza
myśl, która się pojawiła to złość na pisarkę. Bo nie takiego
zakończenia się spodziewałam, nie tak to powinno się skończyć.
Ale czy rzeczywiście miałam rację tak myśląc? Po jakimś czasie
doszłam do wniosku, że nie, nie tym razem. To wisienka na torcie
tej wspaniałej uczty, jaką było czytanie „Brudnego świata”
Agnieszki Lingas-Łoniewskiej.
Recenzja opublikowana na http://dlalejdis.pl/artykuly/brudny_swiat_recenzja
książka wydaje się ciekawa! nie mówię nie i zapisuję tytuł!
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic autorki. Wiem, dziwne :)
OdpowiedzUsuńwcale nie dziwne, to też jest moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Agnieszki :)
Usuń