wtorek, 14 stycznia 2014

Literat AGNIESZKA PRUSKA





        W Gdańsku dochodzi do morderstw i choć nie ma zbrodni doskonałej, to zespół śledczych, pod dowództwem nadkomisarza Barnaby Uszkiera ma wrażenie, że tym razem jednak nie uda się wykryć sprawców. Dla nadkomisarza to sytuacja nowa, bo do tej pory miał stuprocentową skuteczność. Mijają kolejne tygodnie, pojawia się następna ofiara, a śledztwo nadal stoi w miejscu. Czy uda się ochronić mieszkańców miasta przed kolejnym napadem? Czy Uszkier w końcu będzie mógł spać spokojnie?
        Agnieszka Pruska debiutuje w świetnym stylu. „Literat” to gratka dla fanów kryminałów, którzy niekoniecznie lubią szczegółowe opisy zbrodni, gdzie krew płynie strumieniami z każdej kartki powieści. Zaraz po przeczytaniu odczuwałam niedosyt spowodowany brakiem opisu przesłuchania mordercy, przekazania czarno na białym motywów takiego postępowania. Pisząc recenzję doszłam do wniosku, że tak naprawdę motyw przewija się przez całą powieść, a być może autorce nie chodziło o to, aby przedstawić psychologiczny profil sprawcy. Pruska, sama nie będąc związaną ze środowiskiem policyjnym, doskonale przedstawia pracę stróżów prawa. Pokazuje trud wykonywanego zawodu, ofiarność i oddanie tych ludzi, aby każdy z nas mógł czuć się bezpiecznie. Akcja książki jest dynamiczna, na co z pewnością ogromny wpływ ma lekkość pióra autorki, nie sposób się nudzić i trudno się od niej oderwać, do tego bohaterowie są ciekawi, nieprzerysowani, zaangażowani w swoją pracę. Z niecierpliwością czekam na kolejne spotkania z powieściami napisanymi przez Agnieszkę Pruską.  



"Literat" Agnieszka Pruska, Oficynka, 2013


MEA CULPA




        Mówią, że człowiek, istota rozumna, uczy się na błędach. No może i tak jest, ale ja chyba jestem albo nierozumna, albo odporna na naukę, bo zakładam, że jednak człowiekiem jestem. A skąd takie przemyślenia? Otóż kilka miesięcy temu, pisząc recenzję książki jednej z moich ulubionych pisarek, Małgorzaty Kursy, będąc już przy ostatnim akapicie straciłam wszystko, cały wpis. Oczywiście pisałam od razu na blogu... tak, wiem, wiem, no nie popisałam się mądrością... :P Wściekłam się wtedy niemiłosiernie, i nic z tego mi nie przyszło, bo wczoraj stało się dokładnie to samo... całą recenzję „Literata” straciłam... nie będę komentować, stwierdzam tylko, że głupota moja jednak nie posiada żadnych granic. Zabieram się za pisanie jeszcze raz, tym razem jednak w wordzie :D