Na nowej stronie http://ksiazkapolapkach.eu/ jest już dostępna recenzja "Pierwszej kawy o poranku" Diego Galdino
http://ksiazkapolapkach.eu/pierwsza-kawa-poranku-diego-galdino/
Czytajcie, komentujcie, nadal ze mną bądźcie! :D
piątek, 11 lipca 2014
czwartek, 10 lipca 2014
ZMIANY NA LATO
Przyszedł czas na zmiany :) Książką po łapkach, za sprawą łapek męża osobistego, dostało nową, pachnącą świeżością stronę internetową :D
Od tej pory wszystkie wpisy będą znajdowały się pod adresem
http://ksiazkapolapkach.eu/
Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną! :D
Już niedługo recenzja "kawowej" książki, czyli "Pierwsza kawa o poranku" Diego Galdino.
Okładka piękna, romantyczna, a jak z treścią? Trochę gorzej, niestety. Szukajcie recenzji na nowej stronie!
Od tej pory wszystkie wpisy będą znajdowały się pod adresem
http://ksiazkapolapkach.eu/
Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną! :D
Już niedługo recenzja "kawowej" książki, czyli "Pierwsza kawa o poranku" Diego Galdino.
Okładka piękna, romantyczna, a jak z treścią? Trochę gorzej, niestety. Szukajcie recenzji na nowej stronie!
wtorek, 8 lipca 2014
Anioł śmierci LUCIA PUENZO
Josef
Mengele był
człowiekiem o dwóch twarzach. Z jednej strony to ukochane
dziecko rodziców, ulubieniec całej rodziny, niezwykle uzdolniony.
Został lekarzem, ponieważ
medycyna
była jego pasją. Poświęcił
jej
całe swoje życie. Z
drugiej
jest szaleniec, sadysta, człowiek wyzuty z wszelkich emocji, Anioł
śmierci
mający na swoim sumieniu tysiące ludzkich istnień.
To
Mengele był najokrutniejszym zbrodniarzem Trzeciej Rzeszy, który od
maja 1943 roku do listopada 1944 roku dokonał selekcji na rampie w
obozie Auschwitz-Birkenau ponad 70 transportów więźniów. Skazywał
na śmierć dzieci, starców, kobiety ciężarne oraz każdego, kto
nie nadawał się do pracy w obozie. W swojej obsesyjnej miłości do
czystości rasy próbował zwiększyć ilość ciąż mnogich, na
bliźniętach dokonywał najbardziej bestialskich eksperymentów
pseudomedycznych, takich jak amputacje, celowe zakażanie organizmu
śmiertelnymi chorobami, punkcje
lędźwiowe, a
wszystko to
wykonywane bez znieczulenia.
Wszelkie
anomalie rozwojowe cieszyły się jego ogromnym zainteresowaniem.
Lucia
Puenzo w swojej powieści połączyła
prawdziwą
postać Josefa Mengele, zachowując jego cechy charakteru,
zachowanie,
jego obsesje związane
ze stworzeniem czystego Aryjczyka oraz potrzebą władzy nad naturą
z
wymyśloną przez siebie historią karłowatej Lilith i jej rodziny.
Przenosimy
się do roku
1960. Ukrywający się Mengele swoim nienagannym zachowaniem zdobywa
zaufanie rodziny, z którą podróżuje po Pustyni Patagońskiej.
Czemu właśnie ta rodzina stała się jego towarzyszami? To za
sprawą 12-letniej Lilith, która jest zbyt niska i nieforemna. Ta
dziewczynka powoduje, że uśpiona
do niedawna żądza
zapanowania nad ludzkim ciałem budzi się na nowo. Udaje mu się
przekonać rodziców Lilith, że jest w stanie pomóc jej
za
pomocą hormonu wzrostu urosnąć
kilka, a być może kilkanaście centymetrów.
Kolejny eksperyment rozpoczyna się i
niewątpliwie będzie
miał nieodwracalny wpływ na życie małej dziewczynki.
„Anioł
śmierci” to nie tylko próba zobrazowania życia szalonego
naukowca po zakończeniu wojny, to przede wszystkim ukazanie
prawdziwej twarzy ludzi, dla których motorem do działania są
własne obsesyjne dążenia
do doskonałości oraz chęć zapanowania nad nieokiełznaną i
tajemniczą naturą. Bycie panem świata, władza absolutna są jak
narkotyk i bardzo trudno walczyć z pokusą bycia tym, który tworzy
perfekcyjność,
który
dyktuje warunki,
choć jest to tylko ideał
w jego własnym mniemaniu. Równie trudno być innym niż ogół,
który nas otacza. Każdy, kto posiada jakikolwiek
defekt
wie, jak ciężko żyje się będąc nieustannie narażonym na
krytykę, prześmiewcze reakcje społeczeństwa. I kiedy ten, który
ma się za stwórcę oraz ta, która chce być jak każdy spotyka
się, dążenie
do doskonałości staje się ich wspólnym celem.
Pytania,
jakie do dziś towarzyszą mi po przeczytaniu „Anioła śmierci”,
to do jakich rzeczy zdolny jest człowiek ogarnięty obsesją
zapanowania nad światem, jak silna musi być potrzeba aktu tworzenia
nieskazitelnego
człowieka, żeby nie wahać się przed najbardziej wyrafinowanym
okrucieństwem i ostatnie, jak
bardzo
jesteśmy zależni od pozytywnego postrzegania nas samych przez
społeczeństwo i jak każdy z nas potrzebuje akceptacji drugiego
człowieka. Jak bardzo to wszystko determinuje nasze działania,
jednocześnie
doprowadzając
do zatracenia
człowieczeństwa.
"Anioł śmierci" Lucia Puenzo, Zakrzewo, Wydawnictwo Replika, 2014
niedziela, 6 lipca 2014
Powrót na Staromiejską ANNA MULCZYŃSKA
Anna
Mulczyńska, czyli kobieta wielu pasji i zawodów, napisała powieść
prawdopodobnie jednocześnie realizując w ten sposób swoje kolejne
marzenie, których, zważywszy na ilość zainteresowań, ma nie
mało. I bardzo dobrze, że udało Jej się je urzeczywistnić, bo
powstała piękna książka, opisująca losy Weroniki i Edka. A
wszystko to dzieje się na przepięknej ulicy Staromiejskiej, gdzie
oboje mieszkają i gdzie oboje mają szansę na spełnienie swoich
marzeń i pasji, na wypełnienie życia miłością do siebie oraz
rozprawienia się z trudami przeszłości.
Weronika
wraca na Staromiejską po latach spędzonych w Szwecji. Wraca i
otwiera Robótkowo, sklep ze
swoich marzeń, zapełniając go belami miękkich tkanin, kolorowymi
mulinami, wymyślnymi drobiazgami do tworzenia niepowtarzalnych dzieł
sztuki. Jednocześnie leczy
swoje poranione serce nieudanym małżeństwem z Larsem, a tym
lekarstwem ma być wykonanie
skomplikowanej, patchworkowej
kołdry Dear Jane.
Edward
prowadzi restaurację na Staromiejskiej „Trattoria Cannelloni”, w
której wyraża siebie przygotowując niepowtarzalne potrawy,
wkładając w nie swoje serce i talent. Serce Edwarda jest złamane
za sprawą solistki baletowej Ani. Edward
to nie klasyczny przystojniak, wręcz przeciwnie, jest pospolity,
zwyczajny, co podkreśla dodatkowo szaroburym strojem, ale to nie
przedstawia jego prawdziwego wnętrza, które jest szlachetne,
romantyczne, pełne tęsknoty za miłością, którą chciałby
obdzielić jakąś wyjątkową kobietę.
Tych
dwoje spotyka się na magicznej, pełnej uroku ulicy Staromiejskiej,
gdzie wspomnienia i teraźniejszość harmonizują ze sobą, gdzie w
powietrzu czuć pozytywną energię, a marzenia się spełniają.
Banał? Być może, ale ta powieść jest inna, zapewniam.
Jest przepełniona ciepłem,
które jest namacalne.
Ogromny napływ powieści dla kobiet, gdzie on i ona spotykają się,
mają za sobą przykrą przeszłość, ale jednak odnajdują do
siebie drogę, powoduje, że
każda z nich wydaje się być taka sama.
Czym zatem różni się książka Mulczyńskiej od tej całej masy?
Przede wszystkim każdy z bohaterów, bez względu na to, czy są oni
głównymi postaciami czy obocznymi, ma pasję, w której jest po
prostu najlepszy i
do tego nie boi się urzeczywistniać swoich marzeń. Pasja,
która wyróżnia go z tłumu,
choć on sam nie jest może zbyt urokliwy. To właśnie umiłowanie
bohaterów do pracy, jaką wykonują oraz niekwestionowany talent i
szacunek dla niej powoduje, że jest to powieść nietuzinkowa. Każda
postać otrzymała od pisarki część
jej samej, przez co
bohaterowie nabierają
realnych kształtów, a
czytelnik czuje, że jego
pragnienia mogą się ziścić.
Pozytywny
ładunek, jaki niesie ze sobą opowieść o Weronice i Edku wzbogaca
książkę. Mulczyńska stworzyła bardzo naturalną, nieszablonową
historię, historię, gdzie
ciepło rozlewa
się po duszy i zaczyna się
wierzyć we własne możliwości. Do tego świetna narracja,
spokojna, wyważona, inteligentna. W
przyszłości pojawić ma się
kontynuacja powieści,
„Przyjaciółki ze Staromiejskiej”, która mam nadzieję, będzie
równie świeża, przepełniona dobrą energią i pasjami, jak jej
poprzedniczka. I na koniec
informacja, że głosami internautów „Powrót na Staromiejską”
otrzymał tytuł Najlepszej Książki na Lato, z czego bardzo się
cieszę i w pełni podzielam to zdanie.
"Powrót na Staromiejską" Anna Mulczyńska, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2014
piątek, 4 lipca 2014
Wyścig z czasem KRISTINA OHLSSON
Recepta
na powieść trzymającą w napięciu? Opisać zamach terrorystyczny
w bardzo wąskich ramach czasowych.
10
października 2011 roku szwedzka policja kryminalna dostaje
informacje o podłożeniu czterech bomb w różnych miejscach
Sztokholmu. Dzień później Boeing 747 lecący do Nowego Jorku ze
Sztokholmu staje się narzędziem w rękach terrorystów, którzy
swoje żądania kierują do rządów Stanów Zjednoczonych i Szwecji,
jeśli nie zostaną one spełnione, to samolot wyleci w powietrze.
Czy te dwie sprawy są ze sobą powiązane? Na to pytanie będzie
starał się odpowiedzieć komisarz Alex Recht, była policjantka, a
obecnie pracownica Ministerstwa Sprawiedliwości, Fredrika Bergman
oraz Eden Lundell – szefowa wydziału walki z terroryzmem
szwedzkiej policji bezpieczeństwa Sapo. Powszechnie wiadomo, że
rząd USA nie negocjuje z terrorystami i woli wybrać mniejsze złe,
czyli w tym wypadku życie 400 pasażerów, więc kiedy zabraknie
paliwa w samolocie, życie tych ludzi dobiegnie końca.
Akcja
książki to zapis 24 godzin dramatycznej walki policji i służb
bezpieczeństwa ze strony szwedzkiej, amerykańskiej CIA i FBA oraz
wydarzeń, które rozgrywają się w Boeingu 747. Czas, który
nieubłaganie upływa, tajemnice, jakie wychodzą na światło
dzienne zbyt późno powodują, że tempo książki jest
nieprawdopodobne. Nie ma czasu na sentymenty, choć Ohlsson wprowadza
oboczne wątki, które mają złagodzić ten szaleńczy pęd.
Zapoznaje nas między innymi z postacią Eden Lundell, w której
zawarła odniesienie do własnej osoby sprzed kilku laty, kiedy
pracowała w służbach bezpieczeństwa Szwecji. Bezkompromisowa,
ostra, skupiona wyłącznie tylko na pracy, wydaje się być
pozbawiona uczuć nawet w stosunku do własnych dzieci. Pod koniec
książki na skorupie Eden na chwilę pojawia się rysa, która
ukazuje bardziej ludzkie oblicze kobiety, ale dość szybko zostaje
wyparte przez profesjonalizm i wewnętrzną dyscyplinę. Dreszczu
emocji dodaje fakt, że jednym z pilotów w zagrożonym samolocie
jest syn Alexa Rechta – Erik.
Autorka,
politolog i analityk policyjny, doskonale przygotowała się do
napisania wielowątkowej powieści, której głównym tematem są
metody działania różnych służb w przypadku zagrożenia
terroryzmem. Choć autorka w posłowiu pisze, że „Wyścig z
czasem” jest historią wymyśloną, nie mniej jednak wprowadza nas
w świat sobie dobrze znany i rzeczywisty. Sposoby działania Sapo
stają otworem przed czytelnikiem, tajemnicą nie jest również
utrzymywanie przez Stany Zjednoczone więzień na terenie różnych
krajów.
Kristina
Ohlsson zamykając fabułę w bardzo wąskich ramach czasowych
stworzyła złudzenie namacalnego uczestniczenia w nich. Zadbała o
zaskakujące zakończenie, które mnie osobiście nie napawa
optymistycznie i choć tak naprawdę chwilami w powieści nie dzieje
się zupełnie nic, niektóre kwestie są naciągane lub zwyczajnie
sztucznie podtrzymują napięcie, to jest to świetny szwedzki
kryminał, do jakich nas już zdążyli przyzwyczaić skandynawscy
pisarze.
http://dlalejdis.pl/artykuly/wyscig_z_czasem_recenzja
"Wyścig z czasem" Kristina Ohlsson, Prószyński i S-ka, Warszawa, 2014
wtorek, 1 lipca 2014
DZIŚ DZIEŃ PSA
1
lipca od kilku lat obchodzimy Dzień Psa. Większość z nas
jest lub był opiekunem jakiegoś czworonoga, więc nie trzeba chyba
udowadniać, że nie ma bardziej wiernego i oddanego przyjaciela niż
własny psiak. Bez względu na rasę, wygląd, wiek są tak samo
kochane.
Trochę
psiej historii (za prof. Jerzym Monkiewiczem, kynologiem).
Udomowienie psa nastąpiło już prawdopodobnie 30 tys. lat temu i z
pewnością przodkiem dzisiejszego Brutusa czy Kajtka jest wilk. I co
ważne, to nie człowiek zbliżył się do wilka, tylko wilk do
człowieka, który zabijał więcej zwierząt niż był w stanie
zjeść. W poszukiwaniu pożywienia wilki zaczęły podchodzić do
ludzkich obozowisk i tak zaczęła się wielka przyjaźń między
człowiekiem a psem.
Oprócz
wiernego kompana, człowiek zyskał stróża, pomoc w polowaniu,
towarzysza wędrówek czy pomoc w transporcie upolowanej zwierzyny. A
co otrzymał od nas pies?
Z
pewnością stałe pożywienie, schronienie. W porównaniu z tym, co
możemy dostać od psa, my dajemy mu bez porównania mniej. To psy
pomagają w tropieniu narkotyków czy zaginionych ludzi, to pies jest
przewodnikiem niewidomego człowieka czy pomaga chorym dzieciom
poprzez dogoterapię.
Nie
przypadkowo to właśnie 1 lipca został wybrany na dzień psa.
Początek wakacji to bardzo trudny okres dla tych zwierząt, gdyż
dochodzi do przykrej weryfikacji, kto kupił psa, bo chciał zrobić
prezent dziecku czy mieć jakąś modną w danej chwili rasę, a kto
zasługuje na prawdziwe miano psiego przyjaciela. Nieprzemyślane
decyzje często kończą się dla psa w schronisku lub dużo bardziej
drastycznie, jak wyrzucenie z jadącego auta czy przywiązanie w
lesie do drzewa bez szans na przeżycie.
Dla
psów błąkających się, niejednokrotnie stale wypatrujących
swojego pana, zagrożeniem jest wysoka wakacyjna temperatura i brak
dostępu do wody czy kleszcze, które mogą spowodować bardzo trudną
do wyleczenia boreliozę. Pamiętajmy zatem, aby wystawiać przed
dom miskę z wodą. Nas to nic nie kosztuje, a psu może uratować
życie.
Bardzo
ważne jest, aby zakup psa był przemyślaną decyzją. To nie jest
zabawka, którą po roku będzie można wymienić na nową. Pies
czuje i cierpi tak samo jak człowiek. Pamiętajmy
również, że nie możemy oczekiwać dozgonnej wdzięczności od
czworonoga tylko dlatego, że zapewniamy mu codzienną miskę karmy.
Aby wieloletnie wspólne życie przebiegało zgodnie pamiętajmy, że
pies sam z siebie nie nauczy się różnych komend, posłuszeństwa
czy zachowania czystości. To
po naszej stronie leży nagradzanie za dobre czy oczekiwane psie
zachowanie, a ignorowanie tego, które jest nieprawidłowe. To
my jesteśmy odpowiedzialni za zwierzę i w każdej sytuacji musimy o
tym pamiętać.
Pies
to nie tylko wydatek związany z wyżywieniem, to również
obowiązkowe szczepienia, systematyczne odrobaczanie, choroby. Usługi
weterynaryjne są płatne, niejednokrotnie to wysokie koszta, które
rosną wraz z wagą psa, więc nie zapominajmy o tym, kiedy będziemy
się decydować na zakup psa rasy bernardyn czy dog niemiecki.
Niestety
od kilku lat można zaobserwować modę na posiadanie konkretnej
psiej rasy. Niedoświadczony opiekun, który pod wpływem chwili
zauroczony wyglądem zwierzęcia decyduje się na zakup, może się
dość szybko rozczarować. Postarajmy się choć przez chwilę
zastanowić się, jaki pies będzie odpowiedni dla naszego
usposobienia, aktywności, czasu, jaki możemy mu dziennie poświęcić.
Psy posiadając niesamowity instynkt doskonale wyczuwają, na co mogą
sobie pozwolić a na co nie. Równie łatwo wykorzystują uległy
charakter opiekuna. Pies jest mistrzem konsekwencji, więc to my
musimy zadbać o to, aby być przewodnikiem stada, jakie tworzymy z
psem.
Równie
ważną sprawą jest sterylizacja/kastracja,
aby zapobiec nadmiernemu rozmnażaniu się czy chorobom. Tylko dzięki
kontrolowaniu płodności mamy szansę na zmniejszenie ilości
niechcianych zwierząt w schroniskach czy wałęsających
się poboczami dróg. Nie
można zapomnieć o zachipowaniu
psiaka na wypadek, gdyby zagubił się. Dzięki chipowi, którego
numer będzie wprowadzony do Międzynarodowej Bazy Danych, ale
również z pomocą zwykłej adresatki
dołączonej do obroży, odnalezienie zaginionego zwierzaka będzie
łatwiejsze.
I
na koniec apel – zaadoptujmy psa ze schroniska, wspierajmy
organizacje prozwierzęce, pomagajmy w zbiórkach żywności dla
zwierząt. W ten sposób
podziękujemy czworonogom za ich psie serce i oddanie, którego w
żaden sposób nie da się zmierzyć żadną miarą i którego źródło
nigdy się nie wyczerpuje.
Na
zdjęciach powyżej Kaczor i Leon, obaj adoptowani ze schroniska, obaj
kochani, obaj potrzebni.
Na
zdjęciu powyżej Ludwik, który z powodu mojej nieuwagi zaginął.
Poszukiwany przez wiele tygodni, miesięcy, niestety bez skutku. Do
dziś łzy mi stają w oczach, kiedy patrzę na jego zdjęcia,
dlatego
pamiętajmy
chipujmy psy i pilnujmy ich!
Subskrybuj:
Posty (Atom)