Trochę
niechlujny, pijący zbyt dużo, samotny, bez pracy i widoków na nią.
Była żona dręczy go nieustannie telefonami w sprawie zaległych
alimentów, jednocześnie nie pozwalając na kontakty z synem.
Zniechęcenie i frustracja narastają, zupełnie nie proporcjonalnie
do posiadanych pieniędzy. To Emil Żądło, były policjant, obecnie
dziennikarz bez etatu. Kiedy jedna z gdańskich redakcji odmawia
zakupu jego tekstu, postanawia ostatnie pieniądze wydać w pubie.
Przypadkowo spotyka tam dawną sąsiadkę z narzeczonym, bardzo
młodych ludzi wydających bezpłatną gazetkę. Nie tylko pożyczają
mu pieniądze, ale i proponują współpracę. Emil czuje
intuicyjnie, że to jego szansa, chwyta się propozycji jak tonący
brzytwy, ale zupełnie nie przypuszcza, że to spotkanie będzie
końcem dla tych dwojga, a początkiem dla niego.
Kiedy
seria brutalnych morderstw wstrząsa Gdańskiem, Emil nie
przypuszcza, że on sam będzie w centrum tych wydarzeń. Morderca
jest przebiegły, nie zostawia żadnych śladów, bawi się trochę w
ciuciubabkę z policją, która jest coraz bardziej bezradna. Zebra,
dawny kumpel, wiele ryzykuje pozwalając Emilowi dołączyć do
prowadzonego przez siebie śledztwa, ale wobec argumentów kolegi nie
ma wyjścia. Czy dzięki niesamowitej inteligencji i intuicji
głównego bohatera uda się odnaleźć fanatycznego sprawcę
krwawych zbrodni? Czy to możliwe, aby miało to związek z
XV-wiecznym obrazem Hansa Memlinga „Sąd ostateczny”?
Sięgając
po powieść wiedziałam tylko, że sama Anna Klejzerowicz pisze o
niej, że to mroczny kryminał z seryjnym zabójcą. Owszem, ale po
zapoznaniu się z nią sądzę, że to zbyt duże uproszczenie, więc
pozwolę się nie do końca z tym zgodzić. To powieść
wielowątkowa, gdzie ogromne znaczenie odgrywa sztuka i miasto, to
właśnie to jest motorem całej konstrukcji fabuły, to one
popychają szaleńca do zbrodni. Autorka prowadzi nas uliczkami
Gdańska, cudownie przeplata sielski obraz miasta otulonego letnim
słońcem z mrocznymi praktykami mordercy. Nie skąpi historii
powstania wielkiego dzieła, jakim jest tryptyk niderlandzkiego
malarza Hansa Memlinga „Sąd Ostateczny”, którą umiejętnie
łączy z fikcją literacką.
Anna
Klejzerowicz dzięki swojej powieści pozwoliła mi się poznać jako
doskonały kryminalista, nie ustępujący miejsca najlepszym w tym
gatunku. Powieść jest bardzo spójna, wszystkie wątki tworzą
nierozerwalną całość, a wiedza wraz z przygotowaniem
merytorycznym do napisania książki robi ogromne wrażenie. To
bardzo dobrze skonstruowana opowieść o historii nie tylko samego
miasta czy obrazu, ale i ludzi, którzy są z nim nierozerwalnie
związani przeszłością, choć ona nie zawsze dotyka ich
bezpośrednio.
Nie
do przecenienia są rozważania pisarki dotyczące boskiej
sprawiedliwości i miłosierdzia, rozważania nad naturą człowieka,
która niejednokrotnie pozbawiona jest godności i człowieczeństwa.
Bardzo głęboko zapadły mi w pamięć słowa: „(...) Czy można
być naprawdę dobrym, nie dostąpiwszy przedtem pokusy i grzechu,
bólu i cierpienia? Przecież nie istnieje dobro bez zła. Jedno
pojęcie warunkuje drugie.” Z
tak oczywistą tezą nie można się nie zgodzić, to jakby
kwintesencja wszystkiego, co dzieje się wokół nas.
Pełen
wachlarz emocji, możliwość zapoznania się z historią sztuki,
opis urokliwego Gdańska – to wszystko i jeszcze więcej w
doskonałej
powieści „Sąd ostateczny” Anny Klejzerowicz.
Bardzo dziękuję Ani Klejzerowicz za wrażenia, jakich dostarczyło mi czytanie Jej powieści oraz wydawnictwu Replika.
"Sąd ostateczny" Anna Klejzerowicz, Zakrzewo, Wydawnictwo Replika, 2014