Lisa
mieszka wraz z
pięcioletnią córką
Anouk. Kiedy w
poniedziałkowe popołudnie wiesza pranie we własnym ogrodzie, nagle
przed nią, jak spod ziemi wyrasta postać tajemniczego mężczyzny.
Przerażona Lisa próbuje
schronić się w domu, jednak intruz,
mający przewagę nad kobietą bez trudu wchodzi do niego. Barykaduje
drzwi. Od
tej krótkiej chwili życie tych trojga zaczyna się ze sobą
przeplatać.
Kiedy
w oknie domu pojawia się twarz nieznajomej
kobiety, w Lisę wstępuje
nadzieja, że już niedługo koszmar
jej i jej dziecka zakończy się. Mijają kolejne godziny, dni i
nadal nikt nie przychodzi im z pomocą. Czemu
kobieta, która była
świadkiem, nie zawiadomiła
policji? Jak długo Lisa
będzie musiała karnie godzić się na obecność psychopatycznego
mordercy w jej własnym domu?
Bez
zbędnego wstępu Simone Van Der Vlugt rzuca nas na głęboką wodę
wydarzeń, nawet na chwilę nie pozwalając odpocząć, uspokoić się
i znaleźć czas na analizę. Wraz
z końcem książki przychodzi moment oddechu i zastanowienia się
nad całością. Autorka
zabiera nas w głąb psychiki mordercy oraz jego ofiary. Pokazuje
motywy działania każdego z nich, a robi to tak bardzo sugestywnie,
że chwilami emocje opisane na kartkach czułam w głębi siebie.
Wraz z kolejnymi
wydarzeniami, które dzieją się za
zamkniętymi drzwiami
poznajemy przeszłość obojga, śledzimy
godzina po godzinie wewnętrzną walkę Lisy, która aby chronić
Anouk, gotowa jest dosłownie na wszystko. Obserwujemy
rodzącą się namiętność,
która ukazuje nieco łagodniejsze oblicze mordercy.
Przez
całą książkę miałam wrażenie, jakby opisywane zdarzenia działy
się obok mnie, co z pewnością jest zasługą narracji w czasie
teraźniejszym. Tak, jakbym przez kilka dni, podczas których wolność
i bezpieczeństwo zostaje
bohaterce brutalnie
odebrane,
oglądała jej życie przez
szybę. Pisarka doskonale
zagłębia
się w psychikę kata i jego ofiary, równie doskonale pokazuje
zmagania tajemniczej
kobiety, której historia toczy się obok dramatycznych wydarzeń w
domu na uboczu. Senta, czyli niemy świadek zdarzenia, walczy z
własną pamięcią, która w
wyniku nieszczęśliwego zdarzenia, zawodzi ją.
„Van
der Vlugt prowadzi swą dwutorową opowieść z zawrotną zwięzłością
i psychologicznym realizmem, który sprawia, że nie można oderwać
się od książki”* i
ja się podpisuję pod tymi słowami w pełni. Koniecznie musicie
poznać losy Lisy, Anouk i Mick'a Kreugera, zarezerwujcie sobie wolny
wieczór, bo trudno będzie się od nich oderwać.
*
opis
pochodzi z okładki książki
"Bezpiecznie jak w domu" Simone Van Der Vlugt, Łódź, Wydawnictwo Feeria, 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz