wtorek, 20 maja 2014

Sąd ostateczny ANNA KLEJZEROWICZ





       Trochę niechlujny, pijący zbyt dużo, samotny, bez pracy i widoków na nią. Była żona dręczy go nieustannie telefonami w sprawie zaległych alimentów, jednocześnie nie pozwalając na kontakty z synem. Zniechęcenie i frustracja narastają, zupełnie nie proporcjonalnie do posiadanych pieniędzy. To Emil Żądło, były policjant, obecnie dziennikarz bez etatu. Kiedy jedna z gdańskich redakcji odmawia zakupu jego tekstu, postanawia ostatnie pieniądze wydać w pubie. Przypadkowo spotyka tam dawną sąsiadkę z narzeczonym, bardzo młodych ludzi wydających bezpłatną gazetkę. Nie tylko pożyczają mu pieniądze, ale i proponują współpracę. Emil czuje intuicyjnie, że to jego szansa, chwyta się propozycji jak tonący brzytwy, ale zupełnie nie przypuszcza, że to spotkanie będzie końcem dla tych dwojga, a początkiem dla niego.
        
       Kiedy seria brutalnych morderstw wstrząsa Gdańskiem, Emil nie przypuszcza, że on sam będzie w centrum tych wydarzeń. Morderca jest przebiegły, nie zostawia żadnych śladów, bawi się trochę w ciuciubabkę z policją, która jest coraz bardziej bezradna. Zebra, dawny kumpel, wiele ryzykuje pozwalając Emilowi dołączyć do prowadzonego przez siebie śledztwa, ale wobec argumentów kolegi nie ma wyjścia. Czy dzięki niesamowitej inteligencji i intuicji głównego bohatera uda się odnaleźć fanatycznego sprawcę krwawych zbrodni? Czy to możliwe, aby miało to związek z XV-wiecznym obrazem Hansa Memlinga „Sąd ostateczny”?
      
       Sięgając po powieść wiedziałam tylko, że sama Anna Klejzerowicz pisze o niej, że to mroczny kryminał z seryjnym zabójcą. Owszem, ale po zapoznaniu się z nią sądzę, że to zbyt duże uproszczenie, więc pozwolę się nie do końca z tym zgodzić. To powieść wielowątkowa, gdzie ogromne znaczenie odgrywa sztuka i miasto, to właśnie to jest motorem całej konstrukcji fabuły, to one popychają szaleńca do zbrodni. Autorka prowadzi nas uliczkami Gdańska, cudownie przeplata sielski obraz miasta otulonego letnim słońcem z mrocznymi praktykami mordercy. Nie skąpi historii powstania wielkiego dzieła, jakim jest tryptyk niderlandzkiego malarza Hansa Memlinga „Sąd Ostateczny”, którą umiejętnie łączy z fikcją literacką.
        
       Anna Klejzerowicz dzięki swojej powieści pozwoliła mi się poznać jako doskonały kryminalista, nie ustępujący miejsca najlepszym w tym gatunku. Powieść jest bardzo spójna, wszystkie wątki tworzą nierozerwalną całość, a wiedza wraz z przygotowaniem merytorycznym do napisania książki robi ogromne wrażenie. To bardzo dobrze skonstruowana opowieść o historii nie tylko samego miasta czy obrazu, ale i ludzi, którzy są z nim nierozerwalnie związani przeszłością, choć ona nie zawsze dotyka ich bezpośrednio.
        
       Nie do przecenienia są rozważania pisarki dotyczące boskiej sprawiedliwości i miłosierdzia, rozważania nad naturą człowieka, która niejednokrotnie pozbawiona jest godności i człowieczeństwa. Bardzo głęboko zapadły mi w pamięć słowa: „(...) Czy można być naprawdę dobrym, nie dostąpiwszy przedtem pokusy i grzechu, bólu i cierpienia? Przecież nie istnieje dobro bez zła. Jedno pojęcie warunkuje drugie.” Z tak oczywistą tezą nie można się nie zgodzić, to jakby kwintesencja wszystkiego, co dzieje się wokół nas.
        
       Pełen wachlarz emocji, możliwość zapoznania się z historią sztuki, opis urokliwego Gdańska – to wszystko i jeszcze więcej w doskonałej powieści „Sąd ostateczny” Anny Klejzerowicz.


Bardzo dziękuję Ani Klejzerowicz za wrażenia, jakich dostarczyło mi czytanie Jej powieści oraz wydawnictwu Replika.


"Sąd ostateczny" Anna Klejzerowicz, Zakrzewo, Wydawnictwo Replika, 2014 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz