Książka, która zaczyna się w 1968 roku, prowadzi nas przez kolejne lata i kolejne losy Franciszki Janusiak, młodej dziewczyny z małego miasta. Śledzimy jej historię, jej odczucia, jej przemianę z młodej, nieopierzonej dziewczyny z marzeniami w dojrzałą, silną i świadomą kobietę. Franciszka, po śmierci rodziców, wyjeżdża na wczasy z zakładu pracy. Pierwszy raz w życiu. Jedzie do Karpacza. Nigdy nigdzie nie wyjeżdżała, więc jest to dla niej przygoda życia. Nawet nie przypuszcza, że właśnie wchodzi do swojego nowego życia. W ośrodku wczasowym poznaje właściciela tegoż, Zenona Wołodarskiego, mężczyznę starszego od siebie o dwadzieścia dziewięć lat, rozwodnika, z synem w wieku Franciszki. Zakochuje się w nim miłością pierwszą i najszczerszą do tego stopnia, że postanawia sprzedać dom rodzinny, a wszystkie uzyskane w ten sposób pieniądze przekazuje mężowi i przenosi się na stałe do Karpacza, do domu męża. W swej dziewczęcej naiwności wierzy, że złapała pana Boga za nogi. Dość szybko okazuje się, że to sielankowe życie i związek ze szczerej i prawdziwej miłości, to ułuda. Również relacje z teściową, Sabiną Wołodarską, pozostawiają wiele do życzenia. Zaborczość męża doprowadza do tragedii, po której Franciszce zaczynają powoli otwierać się oczy na rzeczywistość, która ją otacza. Autorka doskonale opisuje proces przemiany bohaterki z nieopierzonego dziewczęcia żyjącego ideałami, w kobietę silną wewnętrznie, gotową do bardzo wielu poświęceń, stanowczą, idącą przebojem przez życie, walczącą o siebie i swoje prawo do szczęścia. Franciszka staje się kobietą, która nie cofnie się przed niczym, aby choć trochę zaznać szczęścia. Kolejne strony książki to kolejne miesiące i lata z życia bohaterki, jej rodziny i przyjaciół.
Z pozoru książka zwyczajna, opisująca losy ludzkie, jakie są udziałem niejednego z nas. Ale dla mnie czytanie jej było niezwykłym doświadczeniem. Wrażenie, że czytam czyjąś biografię było nieodparte. Ogrom przeżyć Franciszki, niejednokrotnie wielkie tragedie, heroiczna walka o prawo do szczęścia i wolnego wyboru, to wszystko powodowało, że czytając zastanawiałam się nad własnym życiem. Nie raz zadawałam sobie pytanie, jak ja postąpiłabym w takiej sytuacji? Czy umiałabym poradzić sobie, podnieść się po tragedii? Czy będąc zupełnie sama w obcym mieście, mając obok siebie nieżyczliwe mi osoby, potrafiłabym zawalczyć o siebie, czy zwyczajnie poddałabym się? Jak łatwo jest zrezygnować, powiedzieć nie dam rady. A ta książka i jej bohaterka pokazują, że można, że zdecydowanie powinno się walczyć o samego siebie i prawo do życia według własnych marzeń i potrzeb. Ta powieść ukazuje, jak wiele każdy z nas potrafi unieść na swoich barkach, jak każdy z nas może osiągnąć sukces, i jak ważne jest życie w zgodzie ze swoim sumieniem. To również lekcja wyboru starego jak świat między dobrem a złem, między życzliwością a nienawiścią, między łatwym, nieuczciwym sposobem uzyskania dóbr materialnych, a ciężką pracą. Ci, którzy postępują niegodnie, niejednokrotnie nieludzko, zostają ukarani. Kolejny raz przekonamy się, że tylko uczciwą pracą i pozytywnym nastawieniem do ludzi mamy szansę osiągnąć sukces. Zupełnie jak w życiu.
"Całkiem nowe życie" to powieść, którą zdecydowanie warto przeczytać. Potrafi podnieść na duchu, daje możliwość zatrzymania się na chwilę i spojrzenia na siebie i swoje życie trochę z boku, z innej perspektywy. Daje nadzieję, że z każdych kłopotów jest wyjście i pokazuje, że w każdym z nas jest niesamowita siła, którą warto wydobyć, by żyć szczęśliwie i zwyczajnie po swojemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz