Jagniątkowo, mała wieś. Przy sklepie
siedzi Gosia, bardzo młoda kobieta, sącząca powoli piwo i
obserwująca muchę taplającą się w rozlanym alkoholu. Dzień
płynie powoli i sennie, jak każdy dzień Gosi. Nagły impuls
powoduje, że dziewczyna postanawia zmienić swoje życie.
Wyrusza do Warszawy na podbój świata.
Znajduje nocleg w melinie, a pracę w peep-show. Może to nie jest
szczyt marzeń, ale Gosia jest ambitna i pracowita, potrafi
wykorzystać każdą nadarzającą się okazję. Kiedy ma już dość
niekończących się imprez odbywających się za ścianą jej
pokoju, przypadkowo znajduje swoją przystań w domu zamieszkanym
przez kilkoro starszych osób. To właśnie dzięki tym ludziom
odnajdzie spokój, poczuje co to znaczy wspierająca rodzina. Właśnie
za sprawą mieszkańców z ulicy Mokotowskiej pokocha muzykę
klasyczną, rozwinie się literacko, wybierze swoją drogę życiową
oraz dowie się, jak postępować z mężczyznami.
Jest i współczesny książę w
lśniącej zbroi, ten, który ma być szczęściem Gosi i miłością
życia. Typowy biznesmen, „siedzący na pieniądzach”, któremu
wydaje się, że może wszystko chcieć, może wszystko mieć, a
zdobycie jest tylko kwestią ceny. I kiedy pewnego dnia zauważa
Gosię z Jagniątkowa, robi wszystko, żeby była jego. Ta właśnie
niepozorna dziewczyna ze wsi staje się obsesją Marcela, kimś
więcej, niż kolejną dziewczyną do łóżka.
Postać Gosi Manula Kalicka skreśliła
bardzo ciekawie. Jest obdarzona niesamowitym humorem, lekko
kpiarskim, trochę prześmiewczym, czasem złośliwym, szczególnie w
stosunku do siebie samej i swoich braków w obyciu z tzw „wielkim
światem”, czasem naiwnym, ale i bardzo inteligentnym, czyli tak,
jak najbardziej lubię. Urzekające postacie drugoplanowe, czyli
panie Irena, Józia i Helenka oraz lekko roztargniony, może i
szalony, za to prawdziwy miłośnik muzyki klasycznej pan Józio, to
hołd oddany wiedzy i doświadczeniu ludzi starszych, którzy nie
jedno w życiu widzieli, nie jedno przeżyli.
Książka, choć wydana pierwszy raz
dziewięć lat temu, jak dla mnie nie straciła na świeżości czy
przekazie. Mimo prostego języka, a może właśnie dzięki niemu,
Manula Kalicka udowadnia prawdę jak najbardziej oczywistą, że
tylko ludzie ambitni i pracowici, jednocześnie pamiętający o
swoich korzeniach, są w stanie czegoś w życiu dokonać, są w
stanie walczyć o swoje szczęście. Czy je odnajdą i co nim będzie,
to już jest zupełnie inna historia.
"Szczęście za progiem" Manula Kalicka, Katowice, Wydawnictwo Szara Godzina, 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz